Mamy przyjemność zaprezentować pracę literacką, która zajęła I pierwsze w konkursie „Praca moich marzeń”.

Mój wymarzony zawód
Czy zastanawialiście się kiedyś, jak to jest pracować w wymarzonym zawodzie? Ja tak. Wyobrażałem sobie wprawiające w zadziwienie triki, konstruowanie sprzętu potrzebnego do przedstawień, wymyślanie nowych sztuczek mających zachwycić oglądających i wreszcie owacje publiczności po udanym występie. Tak – według mnie – musiało wyglądać życie iluzjonisty…
Zanim przejdę do rzeczywistego obrazu bycia iluzjonistą, muszę przyznać, że z początku pomyliłem się nawet w samej nazwie zawodu. Iluzjoniści to tylko jedna z kilku grup osób, które uprawiają sztukę iluzji. Wyżej wymienieni artyści w swoich występach korzystają zazwyczaj ze skomplikowanych rekwizytów, najczęściej przygotowanych własnoręcznie, konkretnie do użycia w danej sztuczce. Ich występy polegają na pozornym łamaniu praw fizyki, poddając próbie doświadczenie widzów i powszechną logikę rozumowania. Przykładem mogą być sztuczki z lewitacją czy znikaniem obiektów. W swoich występach często wykorzystują złudzenia optyczne.
Drugą grupą wykonawców sztuki iluzji są mentaliści. Wykorzystują oni grę aktorską, wiedzę o psychologii i zachowaniu się człowieka. Służy to przekonaniu widza o ich szczególnych zdolnościach. Mamy tu często do czynienia – oczywiście tylko dzięki pewnym właściwościom znanym tym artystom – z pozorną telepatią, jasnowidztwem czy telekinezą. Mentaliści mogą przykładowo odgadywać karty albo myśli. W praktyce nie ma tu jednak niczego nadnaturalnego, a artyście pomaga wiedza o mowie ciała, specjalnych właściwościach liczb, czy o kolejności ułożenia kart, aby sztuczka się udała.
Do omówienia pozostali jeszcze prestidigitatorzy. Sama nazwa, pochodząca z języka francuskiego, oznacza „szybkie palce”, co odzwierciedla ich specjalność. Zwinność i zręczność, a także umiejętność bardzo sprawnego posługiwania się dłońmi prestidigitatora pozwala mu uzyskać efekt zaskoczenia i wprawienia widza w zadumę. Ważne są także umiejętności aktorskie. Prestidigitator musi rozmawiać z widzem, aby go zaciekawić i odwrócić jego uwagę. To właśnie ta grupa iluzjonistów najczęściej wykonuje sztuczki typu
„Trzy kubki”.
Teraz gdy już wiem, kim tak naprawdę są osoby uprawiające sztukę iluzji, mam większą świadomość tego, co zazwyczaj muszą osiągnąć, aby stać się wybitnymi w swoim
zawodzie. Jednym z wielu mitów jest czas przygotowań do występu. Wbrew powszechnemu przekonaniu, że sztuczki iluzji mogą być obmyślone i opanowane do perfekcji w zaledwie kilka dni lub tygodni, to nawet najbardziej doświadczeni nad swoimi największymi dziełami musieli pracować po kilka lat. Dochodzi jeszcze do tego wprawa. Aby zdobyć umiejętności potrzebne do bezbłędnego wykonywania przedstawień „z górnej półki”, trzeba ćwiczyć od dziecka. Niewątpliwym atutem iluzjonisty są zdolności aktorskie i umiejętność budowania swojej wypowiedzi w taki sposób, żeby zaciekawiała i była dla widzów zabawna. W przeciwnym razie publiczność zacznie się nudzić. Pomagają one też w odwróceniu uwagi większej części widowni, co bardzo ułatwi wykonanie niepostrzeżenie sztuczki. Ważna jest także znajomość chemii i fizyki, a w szczególności optyki, która nierzadko wykorzystywana jest do tworzenia iluzji. Artysta iluzji musi zatem być wszechstronnie wykształconym, niepozbawionym kreatywności i wyobraźni, szczególnie wtedy, gdy nie tylko odtwarza stare sztuczki, ale i kiedy tworzy nowe.
Dobry iluzjonista powinien być także doskonałym organizatorem. Zazwyczaj samodzielnie musi zadbać o odpowiednie oświetlenie, udźwiękowienie czy transport akcesoriów. Musi też zatrudnić odpowiednich asystentów, którzy często pomagają mu w występach.
Teraz, nawet kiedy już poznałem, jak miałaby wyglądać moja przyszła praca, nie zmieniam zdania, że w przyszłości chciałbym uprawiać sztukę iluzji. Od niecałego roku ćwiczę się w podstawowych sztuczkach i zauważam, że mam do tego pewne predyspozycje. Poza tym sprawia mi to wielką radość i jest moim hobby. Kiedy moją uwagę przyciągnie wykonywana przez kogoś iluzja, nie mogę oderwać od niej wzroku, a po powrocie do rzeczywistości staram się rozszyfrować, w jaki sposób autorowi udało się wykonać tę sztuczkę. Możliwość uprawiania sztuki iluzji jako sposób na życie, dający także wymierne korzyści, byłby spełnieniem moich marzeń. Moja praca – będąca pasją – nigdy nie dawałaby mi poczucia wykonywania obowiązku, lecz byłaby moim sposobem na realizację siebie.
Wojciech Bętkowski